Pieniądze i związki
Znacie ten typ ludzi, którym wiecznie jest mało choćby nie wiem ile już mieli? Właśnie z takim facetem się związałam. Ciągle zadłużałam się na jego samochody, telefony i gadżety. Ciągle oszczędzałam na wakacje, których nigdy nie było. A on zawsze narzekał, to co zyskał cieszyło go tylko przez chwilę i tylko przez te chwile był szczęśliwy. Nie rozumiał dlaczego z taką lubością i pasją robiłam innym prezenty. Mialam nawet wrażenie że był o to zazdrosny, choć sam dostawał dużo więcej, lecz nie potrafił tego doceniać. Nie ważne ile zarabiałam więcej czy mniej, zawsze twierdził, że jego praca jest bardziej męcząca, bardziej znacząca. Strasznie mnie to dołowało. Z czasem zaczął co raz bardziej mnie od siebie izolować, odpychać. Był zimny, nie czuły. Dla niego nie istniałam. Prawie przestał ze mną rozmawiać. Jeśli już rozmawialiśmy to tylko o rzeczach do załatwienia, zakupach i opłatach. Ciągle przesiadywał w telefonie, choć nieustannie temu zaprzeczał. Z nosem w sieci humor mu dopisywał, lecz gdy tylko miał spędzić czas ze mną robił się ponury. Nie raz podejrzewałam go o zdradę, bo cóż miałam myśleć. Kiedy nagle robił się dla mnie miły i zauważał moja obecność na każdym kroku, było dziwnie, już nie sprawiało mi to radości. Robilo się podejrzane. Dla dziecka był miły, jeśli już był w domu i zdecydował się spędzić czas z synem był z nim całym sobą, choć bywało i tak że siedział tylko obok niego z nosem w ekranie. To nie była miłość, to była katastrofa.